piątek, 16 stycznia 2015

Bloger i social media. Moja noc z Kominkiem.

Zastanawialiście się kiedyś jakby to było spełnić swoje marzenia? Nie mam na myśli tych w stylu rodzinne wakacje nad morzem (nie żebym coś miała do rodzinnych wakacji). Mówię o prawdziwych, skrywanych od lat marzeniach. Co jeśli Wam powiem, że to możliwe? Że komuś się udało? Że może się udać także Wam?
Śmiech na sali? Nieszczególnie. Moje marzenia powróciły. Zajęło im to jedną, upojną noc przy Kominku.

Bloger i social media


To nie jest książka dla blogerów, którzy chcą w tydzień zdobyć popularność, a w miesiąc zarobić milion dolarów. To pozycja dla tych, którzy rozumieją, że pisanie dobrego bloga jest sztuką. Pisanie doskonałego bloga - stylem i sposobem życia.
Dostaniesz odpowiedzi na najważniejsze pytania, jakie zadaje sobie każdy bloger. Odkryjesz, jak zbudować popularnego bloga. Dowiesz się jak grać na emocjach czytelników, tworzyć unikatowe teksty i przekuwać popularność na solidne zarobki. Zobaczysz , jak zdobyć, utrzymać i animować społeczność bloga.
Niestety, ta książka nie jest kluczem do skarbu, a jedynie mapą wskazującą do niego drogę. Twój sukces nie będzie zależał od tego, jak uważnie przeczytasz cały poradnik i czy zastosujesz się do wszystkich wskazówek. Weź z niego tylko to, co pasuje do twojego stylu, twoich planów i ambicji.

Spędziłam noc z Tomkiem Tomczykiem. Całą noc. 528 stron. I choć piję dziesiątą kawę, włączyłam zombie - mode, to wewnętrznie - odczuwam jakiś kosmos. Nikt nigdy, w całym moim ćwierćwieczu życia, nie naładował mnie taką motywacją do działania. Nawet komisja maturalna dając 100% z ustnego polskiego. Tak, wiem głupie porównanie, ale jedyne odpowiednie.

Nigdy nie czytałam poradników. A już tym bardziej poradników stworzonych przez blogerów. Zawsze wydawało mi się, że to odcinanie kuponów od blogowej popularności, chęć większego zarobku. Dojrzałam, by powiedzieć I co z tego? Sami zbudowali, sami korzystają. Spytacie - czemu w takim razie kupiłam poradnik Kominka? Nie ma na to okraszonej pięknymi słowami odpowiedzi. Ja zwyczajnie tego gościa lubię. Lubię i szanuję.

Pierwsze sto stron książki najczęściej weryfikuje moje spojrzenie na nią. Tutaj zmiana. Położyłam się z tym tomiskiem (to od książki, nie od imienia) wieczorem, licząc na odprężenie przy kominkowym stylu. Po kilkunastu stronach przepadłam. Na nic tłumaczenie sobie o pierwszej w nocy Jak ty do dziecka wstaniesz. Godziny leciały, a ja czytałam. Wiele rzeczy zwróciło moją uwagę. Nie będę Wam tu zanudzać, streszczać, bo się nie da. To trzeba przeczytać. Jest jednak coś, co mi spokoju nie daje :

Ale ile się naczytałem tekstów inspirowanych moimi... Setki! Brali temat, główną myśl, wyciągali te same wnioski, ale oczywiście tekst był napisany ich słowami. Cóż mogłem w tej sytuacji zrobić? Nic.

Drogi Tomku, jeśli dobrze zrozumiałam, chodzi o plagiat ukryty? Przecież jest karany, tak jak i plagiat jawny. Sama, choć niedługo tu jestem, miałam sytuację, że podpierniczono mi recenzję. Tytuł inny, zakończenie inne, ale wnioski i opis ten sam. Osoba zachowała się kulturalnie, usunęła wpis i przeprosiła po mojej interwencji. 

Dobra no, powymądrzałam się, żeby pan Tomczyk w samozachwyt nie wpadł, bo tak szczerze mówiąc, to lepszego poradnika nie kupicie. Dostaniecie tutaj wszystko jak na tacy, nic tylko brać, przetwarzać, korzystać. Jesteście prowadzeni za rękę, a dobry blogowy tatuś pokazuje Wam wystawy sklepowe blogowych narzędzi - tutaj własna domena, tam nie, nie, nie dla barterów (tutaj tatuś kiwa paluszkiem). Ma się wrażenie, że jak ten syn marnotrawny wracasz po latach i mówisz - Ojcze, miałeś rację. Bo Tomek ma rację. Tylko my jeszcze tego nie wiemy.

Nie czytałam pierwotnej wersji Blogera. Wiem, że ta forma jest pełna, patrząc na ich połączenie. Nie mogę chcieć niczego więcej. A jeśli czegoś nie znajdę, daję stówę, że jest to w Pisz, kreuj, zarabiaj. Jeszcze jej nie biorę z półki. Jeszcze nie teraz. Nic jednak , nic potarzam, nie pobije epilogu. No jasna cholera. Stworzyć poradnik dla blogera z zakończeniem takim, że każdy jeden człowiek ma ochotę ruszyć się z kanapy, na której tkwi od lat. Stworzyć choć kilka takich stron, że niezależnie czy marzeniem kanapowca było pisanie, czy granie na kobzie - dostanie energetycznego kopa, by to zrobić. Stworzyć obraz Twojej przyszłości bez poznania nawet Twojego imienia. To się nazywa majstersztyk. Największy ładunek emocjonalny tej książki.

Nie ma co długo gadać, wystawiać laurek. Moje zdanie jest takie, że pieniądze wydane na tą książkę będą jednymi z lepiej wydanych w Waszym życiu. Nawet jeśli chrzanicie blogi, blogerów, całą resztę tego światka - przeczytajcie choć epilog. Gwarantuję karpika i dłuższe rozmyślania nad Waszym życiem. Tomek bierze raczkującego blogera za pieluchy i mówi mu - No stary, pora zacząć chodzić. Zostaw tego pampersa i sadzaj leniwe dupsko na porcelanie.
W każdym razie coś w tym stylu.

Moja ocena: 6/6
Autor: Tomek Tomczyk
Wydawnictwo: JasonHunt Books, 2015
Liczba stron: 528



4 komentarze:

  1. Taaaa... Ja tez lubie tego goscia. Recenzowalam ta druga ksiazke, teraz zabieram sie za nowa wersje Blogera choc nocy dla niego nie zarwe bo mam za male cycki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo dobrego się o tej książce naczytałam i chyba w końcu i ja się za nią zabiorę. Wygląda bardzo obiecująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiele pozytywnych opinie czytałam na jej temat, z chęcią bym się zagłębiła w otchłań stron:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałem jego drugą książkę i przymierzam się do tej.. Bo w końcu muszę się w końcu dowiedzieć jak być sławnym blogerem! :)

    OdpowiedzUsuń