sobota, 3 stycznia 2015

Nella. Piękno nieoczekiwanego - czyli jak mnie wzruszyć i znudzić zarazem.

Kiedy zrobiłam test ciążowy kilka lat temu, poza szokiem przyszło uczucie niepokoju. Czułam, że będzie dziewczynka, chociaż zaczęliśmy wymyślać imiona dla obojga płci. Oj, ile tego było. Przeszliśmy nawet przez etap Leonarda i Romea dla chłopca. Chyba dobrze, że mnie przeczucie nie myliło ;) Na USG połówkowym czekałam z niecierpliwością na rozpoznanie płci, jednak z tyłu głowy ciągle pulsowało mi zdanie "Najważniejsze, żeby było zdrowe".
Nam się udało. Mamy zdrową, wymarzoną dziewczynkę. Ale co w momencie, kiedy przestaje być tak idealnie...?

Nella. Piękno nieoczekiwanego



Nella. Piękno nieoczekiwanego to niezwykła opowieść o miłości, nadziei i pokonywaniu życiowych przeszkód. Jest zapisem emocji, przemyśleń i procesu dojrzewania Autorki podczas pierwszego roku życia z córeczką, która urodziła się z zespołem Downa. Książka powstała w oparciu o blog, który przyciągnął rzeszę czytelników z całego świata (zanotowano blisko 3 miliony odwiedzin.Wspomnienia Kelle to wspaniale napisana książka o pełni życia, rozwoju osobistym, akceptacji tego, co niedoskonałe. Autorka uświadamia nam, że wielka miłość może dać szczęście i radość życia w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji.

Kelle to kobieta, która marzy o drugim dziecku. Kiedy w końcu się udaje - nie posiada się ze szczęścia. Wszystko zmienia się na sali porodowej, kiedy w swojej córeczce zauważa cechy zespołu Downa. Wie od razu, diagnoza lekarza to tylko potwierdza.
W tym momencie postawiłam się na miejscu Kelle. To znaczy spróbowałam sobie to wyobrazić - po dziewięciu miesiącach noszenia pod sercem swojego dziecka, nagle okazuje się, że Twoje wyobrażenia o nim pękają jak bańka mydlana. Dziecko jest chore, ma zespół Downa - brzemię na całe życie.

Nie mam pojęcia, co bym zrobiła, jak zareagowała. To jedna z tych sytuacji, na które nie można się przygotować. Coś, co kształtuje nas dopiero, kiedy tego doświadczymy. 

Kelle się załamała. Czuła, że okłamała pierwszą córkę obiecując jej siostrzaną więź, czuła, że świat stanął w miejscu, a ona nie wie, jak to mogło się stać. Chciała cofnąć się do czasu, kiedy Nella była w brzuchu, chciała nie wiedzieć. Miała przy sobie przyjaciół. Całe grono. I rodzinę. Każdy z nich zachował się cudownie i pokochał małą Nellę od pierwszego wejrzenia.. A Kelle płakała.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to właśnie liczba przyjaciół autorki. Pełny pokój, zmiana straży przy Kelle co kilka godzin, ciągle kilka osób, potem kolejne i kolejne. Nigdy nie była sama. Przyjaźń pozwoliła jej przetrwać pierwsze, najtrudniejsze chwile. Kolejna rzecz, to sale poporodowe w Ameryce. Można sobie przynieść piwo, filmy na DVD, spędzić noc z przyjaciółmi. Prawie jak w domu. Nijak ma się to do polskiej rzeczywistości.

Wzruszałam się, jak pewnie każda matka i połowa nie-matek. Kelle uczyła się kochać i akceptować małą Nellę taką, jaka była. Bez zastrzeżeń, zaczynając od czystej karty, nienaznaczonej dodatkowym chromosomem. To było jej dziecko i tylko to się liczyło:

Jej nosek był nieco spłaszczony - tak, ale ciągle maleńki i słodki. Miała zamknięte oczy, a po bliższym przyjrzeniu się można było dostrzec jej maleńkie jasne rzęsy. Jej uszka były małe i nisko osadzone, ale znacznie bardziej kochane, niż uszy niektórych noworodków. Dlaczego jej cechy zebrane razem dały tamtą diagnozę, a nie idealnego noworodka, który pachniał słodko, kwiczał jak mały prosiaczek i mościł się w zakamarkach mojej szyi, jakby był do tego stworzony?

Tak, jak w opisie - na książkę składają się przemyślenia i emocje autorki. Wszystko się zgadza. Tylko po pewnym czasie zaczęłam odczuwać znużenie. Ciągle powtarzane zdania, ciągle łzy, to samo. Praktycznie trzy czwarte książki. Najbardziej cieszyły mnie wstawki o małej Nelli, jej codziennym życiu. Chciałam ją poznać bliżej, zobaczyć jak się rozwija, jak sobie radzą. Mało było tych momentów w książce. Dlatego - mimo dobrego pióra autorki i ważnego tematu - książka zaczęła nudzić. Chciałam zgłębić wiedzę o życiu z osobami chorymi na zespół Downa, trafiłam na pamiętnik z uczuć matki dziewczynki z tym zespołem. Nie twierdzę, że to źle, że książka bezwartościowa - wręcz przeciwnie. Jednak w moim odczuciu te wszystkie emocje to coś, co w pełni mogą zrozumieć tylko osoby, które znalazły się w takiej sytuacji jak Kelle.

Właściwie książkę ciężko mi ocenić. Czuję, że jest to pozycja wartościowa, szczera i prawdziwa. Coś, co powinno zostać spisane, emocje zarezerwowane tylko dla ludzi, którzy tego doświadczyli. Jednocześnie wsparcie dla innych rodziców dzieci, które urodziły się z zespołem Downa. Jednak jako zwykły czytelnik czuję niedosyt poznawczy życia małej Nelli. Doceniam ogromną przemianę Kelle, jej pracę nad samą sobą i zmianę myślenia. Ale nie zmienia to faktu, że do wszystkiego doszła ona dzięki swojej małej córeczce. I choćby dlatego chciałabym to dziecko lepiej poznać.

Moja ocena: 4,5/6
Autor: Kelle Hampton
Tłumaczenie: Justyna Kucharska
Wydawnictwo: Rodzinne, 2012
Liczba stron: 308


6 komentarzy:

  1. Miałam okazję czytać tę książkę jakiś czas temu i pamiętam, że spłakałam się przy niej jak głupia. Bardzo mnie chwyciła za serce, chociaż faktycznie szkoda, ze autorka nie dała nam się zgłębić wiedzę o życiu z osobami chorymi na zespół Downa. Mimo to i tak nie żałuję, że poznałam tę niezwykle wyjątkową historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie żałuję! Człowiek zaczyna doceniać małe rzeczy.

      Usuń
  2. Kingo, naprawdę jeszcze raz Cię przepraszam. Nie jestem złodziejką i nie kradnę cudzych tekstów. Powinnam podać odnośnik do Twojej recenzji. Nie zrobiłam tego i nie będę chować głowy w piasek, że było inaczej. Przepraszam raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę w okolicach jej premiery. A może przed? Czekaj, sprawdzę... Nie, chyba jednak po premierze, bo przy mojej recenzji w tagach nie mam "przed premierą" ;) Tak czy owak, wracając do tematu, książka ciekawa, zupełnie inna niż wszystkie, i z pewnością wzruszająca. Czasem warto przeczytać coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze dziecka nie mam i na najbliższy czas nie planuję,bo niestety ale nie mam na to warunków... Ale myślę, że książka by mi się się spodobała ;)

    OdpowiedzUsuń