poniedziałek, 8 grudnia 2014

Noc na ulicy Czereśniowej - Święty Mikołaj wiedział co wybrać ;)

W tym roku Cyśka przywitała Mikołaja całkiem inaczej niż w zeszłym. Zaprosiła go do salonu, pokazała gdzie ma sobie usiąść, dała buziaka i przytuliła się. Otwarte dziecko ;) Gdzieś zniknęła zeszłoroczna nieśmiała istotka, która z przerażeniem wołała "mama!" kiedy Mikołaj wziął ją na ręce, Wśród prezentów nie mogło oczywiście braknąć czegoś do "czytania". Czemu piszę to w cudzysłowie ? Zaraz się przekonacie - pora na książkę!

Noc na ulicy Czereśniowej


Zapada noc. Ludzie i zwierzęta układają się do snu. Ale nie wszyscy spędzą tę noc w ciepłym łóżku. Niektórzy wybrali się na nocne czytanie do biblioteki. Albo na festyn do parku, by podziwiać fajerwerki. Inni wolą spacer przy świetle księżyca. A są i tacy, którzy ruszają w pościg za włamywaczem. Zobacz, jak wiele dzieje się na ulicy Czereśniowej w ciepłą letnią noc.

Wybór tej książki był świetnym wyborem ( oczywiście mikołajowym ;) ). Chcieliśmy wypróbować coś innego, sprawdzić inną formę, zobaczyć kreatywność naszego dziecka. I udało się! Noc na ulicy Czereśniowej, to książka, której się nie czyta, ją się opowiada. Cała masa historii, które można stworzyć na podstawie tych dużych i grubych kart. Ćwiczenie z dzieckiem spostrzegawczości i budowanie przez dziecko własnych opowieści. To taka duża, czarna kawa dla dziecięcej wyobraźni, która zaczyna działać na zwiększonych obrotach.

Gdzieś czytałam opinię, że są dwie rzeczy, które nie powinny się w tej książce znaleźć. Mianowicie - pan pod prysznicem ( widzimy pupę ) i obraz na wystawie, gdzie widać tak zwanego siusiaka. Czytając o tych zarzutach miałam ochotę zapytać "seriously??" Przecież facet się kąpie, a drugi to zwyczajny obraz. Dziwne by było gdyby pan pod prysznicem był ubrany. Sprawdzałam reakcję Cyśki na te "rewelacje", jednak przeszła z nimi do porządku dziennego. Tak jak z sową na drzewie i samolotem na niebie. To jak nasze dziecko będzie reagowało i spostrzegało nagość, zależy tylko od nas samych .

Nasz minus? Raczej minus Cyśki... ;) Nijak nie może przeboleć, że w scenie, w której widzimy nocne czytanie w bibliotece "nie ma zodzieja". No nie ma! Jedyna ilustracja bez złodzieja ( czy też precyzyjniej mówiąc włamywacza) w całej książce. Przepadł jak kamfora, żeby na następnej stronie włamywać się już do domu.
Jak żyć? ;)

Reasumując - jesteśmy zachwyceni. Nawet nie odejmę punktu za tego złodzieja - włamywacza :). Chcemy teraz skompletować pozostałe cztery książki z serii ulicy Czereśniowej, czyli każdą z pór roku.

Moja ocena 6/6
Ilustracje: Rotraut Susanne Berner
Wydawnictwo: Dwie Siostry, 2013
Liczba stron: 14

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz