sobota, 6 grudnia 2014

Historyjki i opowiastki - czyli mam mieszane uczucia...

Ostatnio książkowo wiele się u nas dzieje. Ja obławiam się na internetowych wyprzedażach, Cyśka co rusz dostaje jakiś książkowy prezent ( swoją drogą wybór Mikołaja był bardzo trafiony, ale o tym w innym poście). Małej czytam zawsze przed snem, czyli wieczorem i w południe ( choć, o zgrozo, popołudniowe drzemki zaczynają powoli odchodzić w niepamięć...). Czasami przybiega z książeczką też w trakcie dnia, nigdy nie odmawiam ;)
Sama czytam najwięcej przed snem, zazwyczaj aż nie padnę. Zdarza się też znaleźć czas w trakcie drzemki Marceliny, dlatego ubolewam, że przestają być jej potrzebne... ;) A teraz - pora na książkę!

Historyjki i opowiastki



Wilk, lis, owca, zając, kotka, kura, bóbr - to zwierzątka, które będą nam towarzyszyć podczas lektury tej książki! Poznajemy także przygody dzielnej ciuchci i wielu innych bohaterów.

Tym razem nie będzie tak do końca kolorowo... Bo kolorowe są tylko ilustracje.
Niestety. książka, o której mowa, była pierwszą i ostatnią, którą wybrałam... po obrazkach. Tak, wiem, głupia ja. Ale akurat te ilustracje, w tej właśnie książce spodobały się Cyśce najbardziej, kiedy byłyśmy w sklepie, więc pomyślałam 'czemu nie?"
To nie jest tak, że "Historyjki... "są na wskroś złe. Poza plusem za ilustracje, mogę dać też plusa za bajki znane, jak choćby Kruk i lis, Pasterz kłamczuch, czy Osiołek w lwiej skórze. Niosą mądre, wartościowe przesłania, posiadają morał.
Niestety, później natykamy się na historie raczej nie przemyślane. Ma się wrażenie, że autor nie szanuje czytelnika, wymyślając coś, co ciężko nazwać bajką. Bajka posiada morał, prawda? No cóż, tutaj mamy takie bez morału, "na odwal się", byle dorysować do nich ładne ilustracje i zapełnić miejsce. Takie odniosłam wrażenie. Ponadto, normą są tu zachowania, których raczej dzieciom bym nie poleciła... jak na przykład:

Bobry, chcąc okazać dzieciom swą wdzięczność, zaprowadziły je do ukrytego jeziora. Od tej pory Linda i Michał często tam wracali, aby pobawić się i pojeździć na łyżwach na skutej mrozem tafli.

Robienie z dzieci dorosłych w bajkach to coś, czego też nie rozumiem. I tak mamy tu wycieczki samochodem, który prowadzą dzieci ( w innych bajkach wymiennie - łódka, traktor, samolot, nawet amfibia - do wyboru). Niby to bajka, a w bajkach wiele jest rzeczy nierealnych, ja się tylko zastanawiam, po co to ?
Dodatkowo przekopując internet zauważyłam, że książka jest sprzedawana w większości supermarketów, z wieloma innymi okładkami, a czasem nawet tytułami, więc jak to mówił Shreck Strzeżcie się ;)
Podsumowując - owszem, większa część historii w tej książce jest niczego sobie, Jednak pozostałe tak mnie rażą w oczy swoją nieprzemyślaną treścią, że nie mogę polecić tej książki nikomu.

Moja ocena 2/6
Tekst: zespół Susaety/ Juan Vernet Gargallo ( ilustracje )
Tłumaczenie: Agnieszka Kowalewska
Wydawnictwo: Olesiejuk, 2014
Liczba stron: 168


3 komentarze:

  1. Uuu, ale powiało chłodem, ale rozumiem twoje rozgoryczanie, ponieważ, ja także nie lubię nieprzemyślanej treści. Po co na siłę robić z dzieci dorosłych? Czy nie lepiej im pokazać, jak cieszyć się z uroków dzieciństwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jest tyle rzeczy, zabaw dla dzieci,tak wiele możliwości poznawania świata, a tu cała bajka o dzieciach jadących samochodem... Jako kierowca i pasażer. No przednia zabawa! ;)

      Usuń
    2. Moim zdaniem takie bajki mogą nawet na swój sposób szkodzić, bo maluchy, zafascynowane taką bajką, mogą zechcieć same wypraktykować kierowanie danym pojazdem i nieszczęście murowane.

      Usuń